Sandacz według przepisu z 1935 roku.
Książka kucharska, w której znajduje się ten przepis jest dość nietypowa, bowiem pisana językiem staropolskim, ale dostępna w internecie.
Oto skopiowany przepis :
Sandacz pieczony.
Oczyściwszy rybę rozpłatać ją na pół, wyjąć kość grzbietową i osolić. Blaszany półmisek wysmarować grubo masłem, posypać bułeczką, zieloną pietruszką, szczypiorkiem i pieczarkami wprzód uduszonemi, które się nie krają w plasterki, lecz siekają drobno. Na to położyć rybę, jedną połowę obok drugiej, znów obłożyć całe pieczarkami, pietruszką i szczypiorkiem, posypać grubo tartą bułką, ułożyć na wierzch parę łyżek masła i wstawić w gorący piec na godzinę. Można przytem podlać buljonem albo winem. Skoro się bułka zrumieni, ryby mają dosyć. Wydać na stół na tym samym półmisku.
W przekładzie własnym wg mojej kuchni:
Potrzebujesz:
- filet z sandacza lub całego sandacza
- pęczek szczypiorku
- 5-6 łyżek masła
- ok. 3 łyżek bułki tartej
- ok. 6 pieczarek
- pęczek pietruszki
Dno naczynia żaroodpornego smarujemy masłem, posypujemy bułką tartą , posiekaną natką pietruszki, szczypiorkiem oraz pieczarkami, który wcześniej należy poddusić na patelni. Na to kładziemy rybę oczyszczoną, posoloną oraz natartą świeżym pieprzem.
Na rybę znów położyć wszystkie składniki i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, piec do zarumienienia ryby.